W niedziele, o zmierzchu wybralysmy sie na nocna eskapade do dzungli, wraz z jednym z wolontariuszy, Lexem, mieszkajacym na wyspie. Zaopatrzone w dzunglowe ubrania, kalosze, latarki i dodatkowe baterie, wysmarowane srodkiem owadobojczym wyruszylysmy! Po drodze spotkalysmy wielu mieszkancow lasu, w tym mnostwo tarantul, ktore wygladaly jednak dosc przyjaznie :)
|
Tarantula |
|
Lisc wygryziony przez mrowki (leafcutter ant) |
Poniedzialek obudzil nas porywistym deszczem, ktory przesunal nieco nasz wyjazd do rezerwatu Limon Cocha. Jednakze, gdy przejasnilo sie nieco - wyruszylysmy wraz z Hectorem (prezesem Fundacji Sumak Allpa) by podziwiac piekno amazonskiej flory i fauny.
Limon Cocha to rezerwat, w ktorym swe miejsce znajduja setki zwierzat. Plynac lodzia, wraz z naszym przewodnikiem, podziwialysmy niezwykle ptaki i halasliwe malpy. Hector, ktory jak sie okazalo, potrafi nasladowac wszystkie (jak mowi) odglosy amazonskich zwierzat, raz po raz wydawal odglosy ptakow, ktore mijalismy, a takze przywolywal charakterystycznym odglosem malpy, ktorych polska nazwa to wyjce (polecamy poszukanie filmikow o nich, koniecznie z dzwiekiem, gdyz ich wycie przypomina dzwiek wiatru).
|
Karuszka przy domku dla turystow w rezerwacie Limon Cocha |
|
Ania, Hector i malenstwo z Limon Cocha |
Najwieksza atrakcja parku, ktora zobaczylismy po godzinnym marszu przez dzungle, jest gigantyczne drzewo (kapok tree), ktorego obwod liczyl ponad 30 metrow. Jednakze juz sam marsz obfitowal w atrakcje, gdyz Hector objasnial nam wlasciwosci napotkanych roslin, a takze zrobil dla nas na predce tradycyjny kosz z fragmentow lodyg i lian (ktorego pasek, zgodnie z obyczajem, umieszcza sie na czole).
|
Ania pijaca chiche |
|
Zlowiona pirania |
Po obfitym obiedzie (z chicha na deser), ktory mielismy przyjemnosc zjesc u rodziny Indian Quichua (mieszkajacej w rezerwacie), poplynelismy na polow piranii. Okazalo sie to nielatwym zadaniem, gdyz piranie (znacznie madrzejsze od rybaka), nie polykaly calej (miesnej) przynety, lecz delikatnie odgryzaly kawalki miesa, pozostawiajac pusty haczyk.
|
Gotowa torba |
|
Karuszka z tradycyjnym koszem |
|
Raczka kosza zaczepiona jest o czolo |
W drodze powrotnej na wyspe, wszyscy wyczerpani usnelismy w lodzi ;)
(Przepraszamy za nieobracanie zdjec, ale hiszpanskojezyczny komputer bywa trudny w obsludze)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz