Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 września 2012

Odkrywamy stolice Ekwadoru


Dzisiejszy dzien uplynal nam na odkrywaniu roznorodnego charakteru miasta. Quito to metropolia, na obraz ktorej, skladaja sie biedne przedmiescia, gdzie stalym widokiem sa prety wystajace z budynkow (za nieukonczone domy mieszkalne placi sie nizszy podatek), dzielnice z szalenie nowoczesnymi, szklanymi wiezowcami (ktorych ilosci nie dorowna zadne polskie miasto, a nawet dwa razem wziete), a takze postkolonialne Stare Miasto, ktore zadziwia malymi kolorowymi kamieniczkami i neogotycka katedra.

Czynnikami, ktore zdaja sie splatac w calosc te wielowymiarowe miasto sa wszechobecne zolte taksowki, halasliwi uliczni sprzedawcy i malownicze, dziurawe chodniki (przed kazdym budynkiem inny rodzaj), ktorych bezpieczne pokonane stanowi nie lada wyczyn.



Do uliczych sprzedawcow zaliczyc mozna roznego rodzaju uslugodawcow. Pierwsza rzucajaca sie w oczy i nieco juz zapomniana (przynajmniej w Europie) profesja jest pucybut, ktorego spotkac mozna w Quito dosc czesto. Glownymi klientami pucybuta sa wspomniani wczoraj macho, ktorzy zasiadaja na podwyzszenium dumnie czytajac gazete.

Rownie czesto spotkac mozna umurusane dzieci, ktore krazac miedzy stojacymi na swiatlach samochodami, usiluja sprzedac kierowca zimne napoje. Do naszych ulubionych naleza zas uliczni sprzedawcy, wedrujacy chodnikami, pokrzykujacy i zachwalajacy swoj towar potencjalym klientom. W podobny sposob zachowuja sie takze autobusowi sprzedawcy, stajacy sie sprzedac np. slodycze pasazerom komunikacji miejskiej.

Ciekawym widokiem, ktory dzisiaj ujrzalysmy, bylo uliczne stoisko napraw krawieckich, ktore cieszylo sie ogromnym zainteresowaniem mieszkancow. Panie krawcowe dokonywaly drobnych napraw, pracujac przy swoim warsztatcie krawieckim tuz obok ruchliwej ulicy. Koniecznym wspomnienia jest, iz byl to warsztat nie byle jaki, gdyz napraw dokonywano za pomoca kultowej maszyny do szycia marki Singer.

Podczas zwiedzania Ekwadoru, zaskoczylo nas rowniez, iz najlepsza informacja turystyczna okazali sie byc policjanci, zawsze zyczliwi i pomocni, a co wazniejsze, czesto znajacy rowniez angielski. Jutro z samego rana wybieramy sie na rynek w Otavalo, najdluzej dzialajacy (nieustannie)rynek od czasow inkaskich.

 Jest godzina 19.40 czasu lokalnego.

1 komentarz:

  1. KAROLINKO,
    cieszymy się bardzo, że szczęśliwie dotarłaś na drugą półkulę i możesz poznać zwyczaje i kulturę w tak odległym i egzotycznym dla nas kraju.
    Dzięki za relacje i wspaniałe zdjęcia. Jesteśmy z ciebie dumni! Uważaj na siebie ! Czekamy na dalsze relacje.
    Ściskamy i serdecznie pozdrawiamy
    ciocia i wujek
    Pozdrowienia również dla pani Aleksandry i pani Ani.

    OdpowiedzUsuń