Zebralismy sie wszyscy, w uroczystym nastroju, by wypic przygotowana przez Hectora wayuse (tradycyjny wywar z lisci wayusy, ktory w kulturze Indian Quichua pije sie zawsze przed switem, opowiadajac przy tym legendy i uczac najmlodszych rekodziela).
Podczas naszego spotkania, siedzielismy na tradycyjnych stolkach w ksztalcie zolwia i saczylismy wayuse z kalabasy. Po tym orzezwiajacym napoju, Doktora i Karuszka poszly na sniadanie, a dzielna Ania wraz z dwoma woltariuszami poszla szukac malp w dzungli (niestety bezskutecznie).
O 7:30 wyruszylysmy z Hectorem do indianskich domow na drugim brzegu rzeki Napo. Poczestowano nas tam chicha, warapo (napoj ze sfermentowanych platanow) oraz binillo (lokalne wino). Po pogawedce z mieszkancami i wykonaniu paru zdjec rzemiosla poszlismy szukac kalabasy. Lodzia wrocilismy na Sumak Allpa i zabralismy sie za oczyszczanie owocu kalabasy w celu wykonania miseczek do chichy. Po 15 minutach byly one prawie gotowe, gdyz nalezalo je jeszcze wygotowac. Aby nabraly pieknego brazowego koloru nalezy je jeszcze dodatkowo suszyc przez 2 dni na sloncu.
O 14:00 nastapila trudna chwila pozegnania, po ktorej (niestety) Hector zabral nas lodzia do Coca.
Batae - misa do chichy |
Tradycyjne schody Indian Quichua |
Czteroletni Sambo poprawia wyglad paneli podlogowych |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz