Łączna liczba wyświetleń

środa, 12 września 2012

Pozegnanie z Sumak Allpa

We wtorek nastapil dzien pozegnania. Zaczal sie on  dla nas bardzo wczesnie, bo juz o 4:30.
Zebralismy sie wszyscy, w uroczystym nastroju, by wypic przygotowana przez Hectora wayuse (tradycyjny wywar z lisci wayusy, ktory w kulturze Indian Quichua pije sie zawsze przed switem, opowiadajac przy tym legendy i uczac najmlodszych rekodziela).

Podczas naszego spotkania, siedzielismy na tradycyjnych stolkach w ksztalcie zolwia i saczylismy wayuse z kalabasy. Po tym orzezwiajacym napoju, Doktora i Karuszka poszly na sniadanie, a dzielna Ania wraz z dwoma woltariuszami poszla szukac malp w dzungli (niestety bezskutecznie).

O 7:30 wyruszylysmy z Hectorem do indianskich domow na drugim brzegu rzeki Napo. Poczestowano nas tam chicha, warapo (napoj ze sfermentowanych platanow) oraz binillo (lokalne wino). Po  pogawedce z mieszkancami i wykonaniu paru zdjec rzemiosla poszlismy szukac kalabasy. Lodzia wrocilismy na Sumak Allpa i zabralismy sie za oczyszczanie owocu kalabasy w celu wykonania miseczek do chichy. Po 15 minutach byly one prawie gotowe, gdyz nalezalo je jeszcze wygotowac. Aby nabraly pieknego brazowego koloru nalezy je jeszcze dodatkowo suszyc przez 2 dni na sloncu.

O 14:00 nastapila trudna chwila pozegnania, po ktorej (niestety) Hector zabral nas lodzia do Coca.
Batae - misa do chichy
Tradycyjne schody Indian Quichua
Czteroletni Sambo poprawia wyglad paneli podlogowych
Z Coki o 21:40 wyjechalysmy nocnym autobusem do Quito.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz